"Planujemy z Kornelią podbicie świata, nie da rady, sorry."
Nadal: Wtorek - 1 września 2015r.
Kornelia siedziała w pokoju wspólnym, na czerwonej, wygodnej kanapie,
rozglądając się naokoło uważnie. Jej podwładni miotali się po pomieszczeniu
czegoś szukając. Oczywiście, szukali dla niej odpowiedniej świni, aby mogła jej
posłużyć za podnóżek.
Nagle podszedł do niej nie kto inny jak owy chłopak, na
którego natknęła się po zderzeniu ze słoniem. Nastolatek wyglądał dokładnie tak
samo jak wtedy, z tą różnicą, że włosy miał nieco rozwichrzone włosy, a twarz wilgotną
od potu, jakby się czymś solidnie zmęczył.
- O pani! – wykrzyknął
podchodząc do niej i wyciągając zza pleców ogromnych rozmiarów słonia. – Czy on
będzie odpowiedni, miłościwa? – Nela przyjrzała się uważnie zwierzęciu, który
chyba zyskał jej aprobatę, bo kiwnęła z uznaniem głową.
Nagle tuż obok fotela przebiegł Paweł, krzycząc na cały głos:
- Nie możemy się całować! Nie możemy się całować! – za chłopakiem wędrowała
Klaudia. Była cała we łzach i chodziła z szybą przyklejoną do nosa.
Kornelia już miała skomentować tą dziwną sytuację, kiedy jednak
odwróciła się w stronę słonia, zobaczyła, że jego właściciel pochyla się nad
nią, chcąc ją pocałować. Gdy ich usta dzielił centymetr poczuli, że jednak
żadne z nich tego nie chce i odskoczyli od siebie ze zniesmaczeniem, a chłopak
cmoknął słonia w szyję, bo wyżej nie sięgał.
- Kornelia! Musisz mi pomóc! –
wykrzyknęła nagle Klaudia, nadal ze szkłem na twarzy.
- O co chodzi, zacna dziewojo? –
zapytała druga z nastolatek kurtuazyjnie.
- Potrzebuję rozpuszczalnika do
kropelki! – zawołała dziewczyna, wskazując na swój nos.
Kornelia, nagle usłyszała
dochodzący jakby z oddali, krzyk. Z początku myślała, że to Paweł nadal
rozpacza, że nie może się całować, albo też Klaudia domaga się pomocy, ale nie…
to było coś innego…
- Nela! Klaudia! Jeśli chcecie coś jeszcze
dzisiaj zjeść, to podnosić tyłki i jazda na kolację! – owy głos należał
oczywiście do Kamila, który często w roku szkolnym bywał ich budzikiem. Tak
jakoś wyszło, że żadna z nastolatek nie potrafiła nigdy wstać na czas.
Prawdopodobnie minęły się z powołaniem, nie zostając śpiącymi królewnami.
Dziewczyny nie zorientowały się
nawet, kiedy zdołały parę godzin wcześniej zasnąć. Kornelia przewróciła się na
plecy i patrząc z niezadowoleniem na przyjaciela mruknęła.
- Gdybyś nie był na mojej liście, teraz byś na
nią wpadł.
- To całe szczęście, że już na niej jestem. –
odparł entuzjastycznie, przyzwyczajony do porannych humorków szatynki.
- Miałam bardzo dziwny sen…
- Proszę, powiedz, że to nie ja uciekałem w
postaci syrenki przed rekinem, albo nie wkładałaś mnie znowu do najmniejszej
matrioszki, żeby potem wkładać ją do coraz większych! – jęknął Kamil wiedząc,
że u Kornelii nie istniało coś takiego jak normalny sen.
- Nie, spokojnie! Śnił mi się słoń. I Klaudia
szukająca rozpuszczalnika. Iii…
- Dobra, starczy! – przerwał jej Kamil, uśmiechając
się szeroko i jednocześnie niedowierzająco patrząc na dziewczynę. – Będziesz
musiała mi go dokładnie opowiedzieć, ale nie teraz, nie ma czasu!
- Ja nic nie muszę. – mruknęła dziewczyna i
spojrzała na półleżącą na fotelu, śpiącą przyjaciółkę.
Mimo że Kornelia bardziej nie
lubiła pobudek, to Klaudię trudniej było ściągnąć z łóżka. Jednym z niewielu
pewnych sposobów na jej obudzenie, było wylanie zimnej wody na głowę
dziewczyny. Wyniesienie jej wraz z łóżkiem na szkolny korytarz, nie pomaga.
Przetestowane przez Kornelię i Kamila, którzy w ramach kary zostali zamienieni
w urocze psiaki, do których wszyscy się zaczęli przytulać. Klaudia była
naprawdę dobra z transmutacji…
- Może powinniśmy jej pozwolić spać dalej… -
zastanawiała się Nela, patrząc na przyjaciółką z troską.
- Właśnie, co się stało na obiedzie? – zapytał
nagle Kamil, widząc zmartwienie Kornelii. – Już wcześniej tu byłem, żeby was
podpytać, ale tak słodko spałyście, że nie miałem sumienia was budzić.
- Przyznaj, że po prostu bałeś się robić nam
pobudkę bez powodu. – odparła dziewczyna szczerząc się. – A co do Klaudii…
lepiej, żeby to ona ci o wszystkim opowiedziała.
- W porządku. Ale myślę, że powinna iść na
kolację. Wiesz jak jest, dyrektor będzie przemawiał, a takie oficjalne kolacje
traktuje się bardzo poważnie. Skowronek za nieobecność jest gotowy wlepić
szlaban, a jeden chyba Klaudii wystarczy.
- No wiem. – odparła z westchnieniem Kornelia
i potrząsnęła dość gwałtownie przyjaciółką. – Wstawaj, Klauduś! – zawołała
prosto do jej ucha, a dziewczyna machnęła nieprzytomnie ręką, jakby odganiając
się od muchy. – Pobudka!!! – głośny krzyk w końcu zbudził nastolatkę, która
potoczyła wzrokiem po całym pokoju, przecierając oczy rękami.
Pomieszczenie było pomalowane i
umeblowane w nowoczesny sposób. Wszystkie ściany dzieliła krzywa linia,
odgradzająca od siebie jasną zieleń i kolor przypominający kawę z mlekiem.
Naprzeciwko wejścia stały dwie wersalki o grafitowej barwie. Na obu były duże,
miękkie poduchy. Te należące do Korneli miały na sobie piękne widoki z
najciekawszych miejsc świata takich, jak Paryż czy Londyn, natomiast na
poduszkach znajdujących się na drugim łóżku, były kadry z ulubionych mugolskich
filmów Klaudii.
Posłania wyglądałyby zapewne cudownie, gdyby nie porozwalane na
nich przedmioty, w których można było się doszukać wszelakich części garderoby,
kosmetyków, toreb, książek, a nawet papieru toaletowego (nie pytajcie).
Wszystko dopełniała rozwalona na jednej z kanap Kornelia, dzięki której niektóre
z cennych rzeczy, należących do dziewczyn, znalazły się na podłodze.
Po obu stronach drzwi stały
narożnikowe biurka, na których znajdowały się w równie finezyjnej kompozycji,
co na łóżkach: książki, puste i zapisane pergaminy, pióra, kałamarze, wycinki z
mugolskich gazet, listy oraz wiele innych ciekawszych i mniej interesujących
przedmiotów. Całą jedną ścianę pokoju zajmowała ogromna szafa, która spokojnie
wystarczała obu dziewczynom, a po przeciwległej stronie znajdował się duży
telewizor.
Merlin starał się iść z duchem czasu i kiedy
czarodzieje coraz chętniej zaczęli używać mugolskiej technologii, niektóre z
nich, takie jak telewizja czy radio pojawiły się w szkole.
Przed ekranem stała
niewielka ława z ciemnego drewna, na której leżało wiele talerzy i kubków,
które podebrały ze stołówki, kiedy chciały jeść w pokoju oraz tona innych
rzeczy, któraś z dziewcząt zostawiła tam nawet zielony, koronkowy stanik. Przy stoliku
znajdowały się dwa duże fotele w kremowym kolorze (na jednym z nich rozwalona
była Klaudia) oraz taka sama liczba miękkich pufek.
- Klaudia, nie ma czasu na kontemplowanie
pokoju, zaraz spóźnimy się na kolację. – jęknął Kamil widząc, że dziewczyna
rozgląda się nieprzytomnie po pomieszczeniu.
- Nie cierpię wstawania. – mruknęła Kornelia
przecierając zaspane oczy. – I smerfów. – dodała krzywiąc się.
- A co ma jedno do drugiego? – zapytał
zaskoczony chłopak, patrząc na przyjaciółkę, jakby była niespełna rozumu.
- To długa, smutna historia. – odparła
dziewczyna, uśmiechając się szeroko na przekór swoim słowom.
Gdy w końcu i Klaudia jakoś
zwlekła się z fotela, narzekając na ból kręgosłupa i tłumacząc Kamilowi,
dlaczego będzie musiał zrobić jej masaż, cała trójka ruszyła na stołówkę, która
podczas tak ważnych kolacji jak ta zmieniała się nie do poznania.
Zamiast
kilkunastu stołów, był jeden ogromny w kształcie półokręgu. Co więcej: wisiał w
powietrzu. Był oczywiście magiczny, a dyrektor uważał, że o wiele wygodniej
jest kiedy nogi stołów nie przeszkadzają w konsumowaniu dań.
Nauczyciele zwykle jedli w
osobnym pomieszczeniu, jednak pojawiali się na rozpoczęciu na czas przemowy
dyrektora. Siadali wówczas wśród uczniów co ani jednym, ani drugim nie było na
rękę. Bo jak skupić się na czymkolwiek, kiedy siedzisz obok takiego Skowronka?
Prędzej wybiegniesz ze złością z sali, a potem opowiesz historyjkę, iż masz
uczulenie na ptaki. (Wypróbowane przez Kornelię.)
Naprzeciwko wielkiego stołu stała
mównica, o której nie można zbyt wiele powiedzieć. Była jednym z niewielu
przedmiotów w szkole które wyglądały na bardzo stare, skromne i zniszczone,
żadnych ozdobników, prosty kawał drewna.
***
Wszyscy uczniowie siedzieli już
na miejscach kiedy do sali wkroczył Izydor Sawicki – dyrektor Szkoły Magii i
Czarodziejstwa Merlin. Mężczyzna miał koło pięćdziesiątki. Jego siwe włosy były
krótko ścięte, a na brodzie miał, tak
zwany, trzydniowy zarost. Za nim do sali weszło całe grono pedagogiczne,
bibliotekarka oraz dwie pielęgniarki. Wszyscy, prócz dyrektora, usiedli przy
stole. Ten z kolei energicznym tempem podszedł do mównicy. Sawicki był
uwielbiany przez uczniów, więc już samo jego pojawienie się powitano gromkimi
brawami.
- Witajcie, kochani uczniowie! – zawołał
dyrektor z szerokim uśmiechem na twarzy. – Mam nadzieję, że owocnie zaczęliście
ten nowy rok szkolny. Widziałem, że niektórzy – spojrzał z figlarnym błyskiem w
oku na Kornelię i Klaudię. – już zaczęli przygotowania do balu. – wszyscy,
którzy wiedzieli co wydarzyło się rano przed szkołą zaczęli się śmiać, nie
wyłączając dwóch zainteresowanych.
- I bardzo dobrze. Bardzo dobrze. A
dlaczego? Ponieważ niedługo odbędzie się bal! – przez salę przeszły pomruki
podekscytowania. – Będzie on zorganizowany na powitanie uczniów z innych szkół.
A wszystko dzięki temu, że Merlin po raz pierwszy bierze udział w wymianie
uczniowskiej z innymi magicznymi placówkami wychowawczymi. Macie szansę wybrać
się do jednej z pięciu szkół: Beauxbâtons, Homer, Hogwart, Durmstrang oraz
Mystery. Za chwilę przed każdym z was pojawi się pergamin, na którym z jednej
strony będzie opis wszystkich szkół biorących udział w wymianie, a na drugiej
formularz zgłoszeniowy. Nie martwcie się, jeśli nie umiecie języków, rzucimy na
was specjalne zaklęcie poliglotyczne, dzięki któremu porozumiecie się z każdym
bez problemu. Pierwszaki, niestety, nie mogą jechać. – najmłodsi zaczęli z
zawodem szeptać coś do siebie. – Pierwszy rok nauki jest bardzo ważny, uczycie
się podstaw, na których w przyszłości będziecie opierać swoją wiedzę, nie mogę
pozwolić, abyście nie pojawiali się na lekcjach, przez dwa tygodnie. Do każdej
ze szkół mogą jechać po dwie osoby. Wyjazd przewidywany jest na sobotę, 12
września. – dyrektor przerwał na chwilę, aby w sali zapadła znowu cisza.
- Ale
zająłem się ogłoszeniami, a najpierw
powinienem powitać naszych nowych uczniów! – wykrzyknął z uśmiechem tak
szczerym, że nikt nie śmiałby powiedzieć, iż tylko dobrze gra. Naprawdę był
szczęśliwy mogąc witać co roku nowych uczniów. – Tak więc, kochani, witam was w
Merlinie! – na sali wybuchły oklaski na cześć pierwszorocznych, a gdy ucichły,
Sawicki powiedział. - Jeszcze ostatnia rzecz organizacyjna, na tablicy ogłoszeń
wisi lista zakazów, którą stworzył pan Skowronek. Kto wie, może nawet ktoś ją
przeczyta. – dyrektor mrugnął okiem, a cała sala (wykluczając nauczyciela, o
którym mówiono) ryknęła śmiechem. – A teraz, smacznego!
Na stołach pojawiło się mnóstwo
pyszności, a koło każdego nakrycia leżał zwinięty pergamin. Tymczasem, dyrektor
odszedł by jak zwykle jeść w samotności. Klaudia, Kornelia i Kamil uważali to
za co najmniej dziwne. Kiedyś podglądali jadalnie nauczycieli (nie pytajcie,
jak się to stało), tam też Sawicki nie zawitał.
Tymczasem pozostali nauczyciele
podzielili się na dwie grupy. Większość, w tym Skowronek, z godnością wyszli z
jadalni, natomiast kilkoro pozostałych, między innymi ulubiona nauczycielka
Klaudii (a ona zwykle dla zasady nie lubiła belfrów) pani Jabłońska, ucząca
OPCM, zostali na miejscach, pałaszując kolację ramię w ramię z uczniami.
***
- Jedziemy do Hogwartu? – zapytała entuzjastycznie
Alicja swoją przyjaciółkę, jednocześnie wkładając do ust łyżkę budyniu.
- Eee… ja wolę Beauxbâtons, w Hogwarcie jest
niebezpiecznie… - mruknęła Oliwia krzywiąc się lekko, a druga dziewczyna
westchnęła. Kochała swoją najlepszą przyjaciółkę, ale przy niej brakowało jej…
zabawy? Adrenaliny? Czegoś w tym stylu.
- Tam nie jest niebezpiecznie, przecież Voldek
nie żyje, wybraniec nie chodzi już do szkoły, w czym problem? – przekonując
Oliwię, Ala jednocześnie myślała, że nawet jakby jakimś cudem obie pojechały do
Hogwartu to i tak na sto procent nie będą w jednym domu. Ona była odważna, nie
do końca przejmująca się zasadami i sprytna, a jej przyjaciółka spokojna, nie
wyróżniająca się, przyjazna, grzeczna… cały Hufflepuff.
- Co nie zmienia faktu, że tam zawsze się coś
dzieje, nie zdziwiłabym się, jakbyśmy się zaraz wpakowały w jakieś kłopoty…
wolę Francję.
- W jakie kłopoty miałybyśmy się wpakować? –
zapytała nieustępliwie Panna Michalska, nieco tracąc cierpliwość.
- Bazyliszki, trzygłowe psy, Akromantule… -
Oliwia zaczęła wymieniać stworzenia, o których dowiedzieli się na historii
magii, że przez lata pojawiały się w Hogwarcie.
- Ok, ok, rozumiem. Ale ja idę do Hogwartu! –
na usta Ali wypłynął uśmiech.
- Jeśli cię przyjmą, pewnie 90% uczniów się
tam zgłosi. – odparła rozsądnie Oliwia, a potem dodała przyglądając się
pergaminowi, który pojawił się przy jej talerzu. – Możesz zgłosić
Beauxbâtons jako drugą opcję, trzeba tu
podać jedną inną szkołę na wszelki wypadek.
- Możliwe, ale ja i tak liczę na Hogwart.
***
- No to pięknie… - jęknął Kamil z
niezadowoleniem, patrząc na maślaną bułeczkę, jakby ta coś mu zrobiła.
- Co jest? – zapytała Kornelia ze zdziwieniem.
Klaudia, siedząca po jej drugiej stronie, nie odzywała się, mieszając łyżką w
płatkach z mlekiem. Zły nastrój z poprzedniego dnia powrócił. – Ktoś podrzucił
ci bułeczkę o smaku sraczko-buraczkowym? – zmartwiła się dziewczyna, a w
kącikach jej ust zaigrał uśmiech.
- Niee… chyba… - odparł chłopak, ale spojrzał
z rezerwą na wypiek i w końcu odłożył z niesmakiem na talerz. – Dlaczego mam
wrażenie, że obie pojedziecie na wymianę, a ja zostanę sam?
- Taak, strasznie bym chciała jechać! –
rozmarzyła się Kornelia, patrząc z zainteresowaniem na bułkę na talerzu Kamila,
która rzeczywiście miała lekko różowawy kolor. – Klaudia, jedziemy, nie?
- Co? Ah… nie, ja raczej nie… - odparła
nastolatka, po chwili dopiero orientując się o czym mowa.
- Dlaczego? – zdziwiła się panna Gabin.
- No wiesz… - druga z nastolatek przygryzła
wargę w roztargnieniu, patrząc na najbliżej siedzących uczniów, już na początku
zauważyła, że nigdzie nie ma Pawła. – Eh… Pamiętasz naszą wczorajszą rozmowę?
- Właśnie! – wtrącił się Kamil. – Co się
wczoraj stało?
- Później ci wyjaśnię. – odparła Klaudia i
zwróciła się do Korneli – Ja nie mogę go zostawić w takiej sytuacji…
- Rozumiem… no cóż, oszczędzimy sobie tę
atrakcję. – odparła, uśmiechając się wesoło. Kornelia po prostu nie potrafiła
być długo smutna, to nie było w jej naturze. – A właśnie! Mam plan na doskonały
dowcip, dla Sko… - nie dokończyła, bo nagle podeszły do nich Karina Wilk i Ula
Pas. Były to dwie dziewczyny, których cała trójka przyjaciół szczerze
nienawidziła, a teraz miały na ustach te najbardziej fałszywe z uśmiechów.
- Heej. – powiedziała Ula przesłodzonym głosem,
patrząc na Klaudię i Kornelię. Dziewczyny odwzajemniły spojrzenie na znak, że
słuchają, ale nie odpowiedziały. – Wiecie, organizuję w weekend urodziny i chciałam
was zaprosić. – Kamil prychnął, nawet nie próbując maskować śmiechu.
Obie dziewczyny spojrzały na
chłopaka zmrużonymi ze złości oczami.
- Ty nie jesteś zaproszony. – powiedziała
jadowicie Karina, swoim wiecznie zachrypniętym bardziej męskim niż damskim
głosem.
Chłopak zrobił minę, pokazującą
jak wiele to go obchodzi, jednak Korneli bardzo się zachowanie wiedźm (bo tak
nazywali Ulę i Karinę) nie spodobało.
- W takim razie nie macie tu czego szukać, my
też nie pójdziemy. – stwierdziła hardo, a Klaudia pokiwała z aprobatą.
Ula przez chwilę była zbita z
pantałyku, jednak niestety udało jej się na niego wdrapać ponownie i
przerzucając swoje blond włosy na plecy, powiedziała, jakby okazywała dziewczynom wielką łaskę.
- W takim razie, jeśli chcecie, możecie wziąć
TO ze sobą.
- A kiedy masz te urodziny? – zapytała
Klaudia, ku zdziwieniu wszystkich.
- W sobotę. – odparła dziewczyna, uśmiechając
się słodko.
- Och… – nastolatka udała zmartwioną –
dokładnie w ten dzień, planujemy z Kornelią podbicie świata, nie da rady,
sorry.
Najbliżej siedzący uczniowie
ryknęli śmiechem, a Ula spurpurowiała ze złości.
- W porządku. Jeszcze będziecie tego żałować.
Nara, frajerki. – i odeszła, nie żegnana spojrzeniami, bo wszyscy mieli ją
gdzieś i wrócili do jedzenia.
Nim Kornelia zdążyła objaśnić przyjaciołom żart, który wymyśliła, podbiegł do niej, chłopak z ich rocznika -
Mateusz.
Przyjaźnili się niemal od zawsze, bo mieszkali niedaleko siebie i mimo
że teraz mieli swoje grupki przyjaciół, nadal utrzymywali ze sobą dobry
kontakt.
- Nela! – zawołał, niemal wpadając na
dziewczynę. – Chcesz wiedzieć, czemu Pas zapragnęła was na swoich urodzinach? –
dziewczyna pokiwała głową, uśmiechając się zachęcająco. – Podobno Sawicki
zgodził, żeby urządziła imprezę w jadalni, tylko pod warunkiem, że będzie co
najmniej ileś tam uczniów. Najwyraźniej, nie ma dostatecznie dużo chętnych. –
Kornelia uśmiechnęła się szeroko i powiedziała z udawaną powagą.
- Biedna… może wreszcie zauważy, że bycie
wkurzającą krową, nie pomaga w zdobywaniu przyjaciół…
_(¯`•._.•´¯)_(¯`•._.•´¯)_(¯`•._.•´¯)_
Dedykacja dla kochanej i niezastąpionej Gabsone nene!
Rozdział dodany prawie dwa tygodnie wcześniej niż planowałam. Mam nadzieję, że jesteście ze mnie dumni!
Jeśli chodzi o dodawanie kolejnych rozdziałów... trzeci pojawi się pod koniec sierpnia. Wiem, to jest miesiąc czasu, być może skrócę wasze oczekiwanie o jakiś tydzień, ale jadę teraz nad morze na dwa tygodnie i na prawdę nie dam rady dodać wcześniej. :c
Postanowiłam jednak rozpatrzyć propozycję Sofii Cecyli Gotowskiej i prawdopodobnie w roku szkolnym rozdziały będę dodawać co około 3 tygodnie.
W kwestii samego rozdziału myślę, że nie jest źle, aczkolwiek kolejne postaram się pisać dłuższe i tylko ten pierwszy września ciągnie się przez trzy posty, kolejne dni, będą mijać szybciej. Chyba...
PS: Nowi bohaterowie pojawili się w sami-wiecie-jakiej-zakładce. :D
PS: Nowi bohaterowie pojawili się w sami-wiecie-jakiej-zakładce. :D
Groźba poskutkowała i oto rezultaty!
OdpowiedzUsuńRozpuszczalnik do kropelki! Podnóżkowe świnie! Syrenkowy Kamil! Skowronek z uczuleniem na ptaki! Kalendarz z planami podbicia świata!
A najbardziej rozśmieszył mnie… Tryton Kamil z rozpuszczalnikiem w jednej ręce i zminiaturyowanym profesorkiem w drugiej. Rozdział cudowny, świetny i idealnej długości :*
Pozdrawiam i nie każ nam długo czekać! Życzę wspaniałych wakacji,
Emelia
Oj poskutkowała... :D
UsuńHahah, dziękuję baaardzo <3
Również pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję! ;*
Hahahahahhahahahhahahah rozdział genialny!
OdpowiedzUsuńTak jak moją koleżankę z góry, wszystko mnie śmieszyło- od dziwnego snu do planu podbicia świata :D
Co do bohaterów...
Do Kamila powoli się przekonuje. To chyba tradycja, że w każdym opowiadaniu jedna postać mi się nie podoba, ale potem się do niej przekonuje :D
Co do naszych kochanych wariatek, to świetne z nich przyjaciółki :)
Mam nadzieję, że ktoś z naszych bohaterów pojedzie do Hogwartu i kogoś ciekawego tam spotkają ;)
Cieszę się, że rozdziały będą częściej się pojawiały :* Wygląd Skowronka genialny :D Wiesz, chyba widziałam go ostatnio na mieście ;) Hahahahhahahah dyrektor Sawicki przypomina mi Dumbledore'a, a to dobrze o nim świadczy, bo jego samego uwielbiam :) Co tu dużo więcej pisać? Czekam na następny rozdział, pozdrawiam, całuję i życzę miłych wakacji! :*
PS: Założyłam nowego bloga. Serdecznie zapraszam: http://this-is-only-beginning.blogspot.com/
Dziękuję, kochana! ;*
UsuńOoo to jeszcze parę rozdziałów i pokochasz Kamila! :D
Mogę obiecać, że któryś z bohaterów na pewno wybierze się na wymianę, ale nic więcej nie powiem. ;*
Jeszcze raz bardzo dziękuję, całuję i pozdrawiam cieplutko ;*
PS: Na pewno wpadnę! <3
Dedykacja? Dla mnie? Dziękuję, skarbie! :*
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny - nieźle się uśmiałam!
Początkowy sen - hm... często mam podobnie dziwne, choć trochę bardziej krwawe, więc mogłam się nieźle odnaleźć XD
Świnia jako podnóżek??? To jest po prostu genialne! :D
Śliczny opis pokoju dziewczyn - też taki chcę *.*
Hej! Niech dziewczyny przybędą do Hogwartu! Dobrze je tam ugościmy :D
Oooo... Już lubię tego dyrektora!
No po prostu cudnie!
Jeszcze 5 godzin jazdy przede mną... :C Ech... A baterii w laptopie starczy tylko na godzinę...
Pozdrawiam, skarbie! Buziaki, kocham, motylki, kwiatuszki i morela! <3333
Oczywiście, że dla Ciebie, Kocjanie! :*
UsuńOjj zdecydowanie miewasz bardziej krwawe sny... xD Ale równie dziwne :*
Hahahah, chcesz może taką świnkę? :D
Zapraszamy do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Merlin! :*
Ktoś, gdzieś na pewno przybędzie... ale jak chcesz spojler to na fb, Słońce. :*
Biedaku mój... :( Trzymaj się tam jakoś! <3 Ja za to, za parę godzin wyjeżdżam... ;)
Również pozdrawiam, Ty mój Murzynku! :* Kocham, ściskam, całuję, jednorożcuję, motylkuję, tęczuję, koloruję i jagoduję! <3 <3 <3
Jak zaczęłam czytać ten rozdział to musiałam sprawdzić, czy aby na pewno jest to rozdział 2, czy nie np. 10 już i jakimś cudem tyle napisałaś i dodałaś w tak krótkim czasie, a ja tego nie przeczytałam :D Ale jednak nie i to był tylko sen :D
OdpowiedzUsuńOgólnie fajny rozdział. Choć nadal mam problem z tym kto jest kim, ale ogarnę to (oby) :)
Jestem ciekawa tej całej wymiany. Choć dziewczyny nie są teraz chętne na wyjazd to może jednak któraś się zdecyduje. A jak nie to na pewno sprowadzisz do Merlina jakieś ciekawe osoby, które namieszają w ich życiu :P
Oby weny przybyło na plaży! :)
Hahah, wybacz, że wprowadziłam w błąd! ;*
UsuńDasz radę! Wierze w Ciebie! :D
Wymiana na pewno nie pojawiła się przypadkiem! :D
Mam taką nadzieję! ;)
Dziękuję i pozdrawiam cieplutko
Żart na Skowronku? O Jezu, ciekawe jaki. Jestem tego bardzo ciekawa :D
OdpowiedzUsuńDzięki za informacje o nowym rozdziale :D
Jestem dumna za to, że udało ci się skończyć rozdział 2 tygodnie przed terminem :D
No cóż trudno, że później dodasz kolejny, ale na takie dzieło warto czekać nawet rok!!
Nie mów jeszcze o szkole. Cieszmy się wolnością! :D
Rozdział jest cudny! Zwijałam się ze śmiechu w niektórych momentach :D
Jestem ciekawa kto pojedzie do Hogwartu. Szkoda, że Klaudia nie może jechać, tak to by z Kornelią pewnie podbiły Hogwart, a Filch byłby wściekły na nie (chyba, że już nie żyje :D ).
Pozdrawiam, i życzę weny :D
~Magda
Organizacja walki ze Skowronkami nadal szuka członków, chętna? :D
UsuńCo racja to racja, wakacje nadal trwają! ;)
Ktoś na pewno pojedzie!
Filch żyje, takiego to nic nie powstrzyma od gnębienia uczniów! :D
Pozdrawiam cieplutko i baaaaardzo dziękuję <3
Organizacja walki ze Skowronkami nadal szuka członków, chętna? :D
UsuńCo racja to racja, wakacje nadal trwają! ;)
Ktoś na pewno pojedzie!
Filch żyje, takiego to nic nie powstrzyma od gnębienia uczniów! :D
Pozdrawiam cieplutko i baaaaardzo dziękuję <3
Organizacja walki ze Skowronkami nadal szuka członków, chętna? :D
UsuńCo racja to racja, wakacje nadal trwają! ;)
Ktoś na pewno pojedzie!
Filch żyje, takiego to nic nie powstrzyma od gnębienia uczniów! :D
Pozdrawiam cieplutko i baaaaardzo dziękuję <3
Bardzo dziękuję, ale niestety, nie bawię się w tego typu zabawy... Mimo to, doceniam wyróżnienie! :)
OdpowiedzUsuńOgólnie byłam w połowie czytania, gdy napisałaś mi komentarz. To zaczęłam pisać miniaturkę.
OdpowiedzUsuńMam już początek, więc do końca tygodnie chyba się wyrobię. Inna sprawa, to wyjaśniam, że wilkołaka trzymałabym w piwnicy, aby mi nie uciekł i nikt by go nie mógł mi zabrać, aby zobaczyć... Nie to, żebym coś w podobieństwie planowała... :3
Zaś druga sprawa - do magicznego balonu też bym nie wsiadła. Choć może, gdyby ktoś wraz z wilkołakiem podarowałby mi Ognistą, którą bym wypiła... Jestem całkowicie pewna, że siedziałabym wówczas nie w koszyku, ale na samym balonie. Mówię poważnie.
Wiesz, jak najlepiej mnie przekonać? Wysłać wilkołaka z alkoholem, który mnie upije. To gwarancja na sukces! :D
Ostatnio zrezygnowałam z wilkołaków, aby dostać Deadpoola. Niestety muszę czekać na film z nim do 2016 roku :C
A przez, co wczoraj beczałam.
Później zaś śnił mi się Freddy z "freddy's five nights", bo tak kończy się oglądanie o nim w nocy. Ale cóż, nawet gdy on i jego przyjaciele próbowali mnie zabić i ganiali po pokoju, nie było tak strasznie. Kim jest Freddy? Oto link:
https://www.youtube.com/watch?v=ZR6TbH8_Jn4
I ja się zastanawiam, czy w to zagrać... Tak, to jest gra, ale powstała na podstawie istniejącej pizzeri o tej nazwie, w której te maszyny przez "przypadek" kogoś tam zabiły, lub zraniły. Nieważne. Przechodzę już do głównego komentowania :D
Kornelia ma sny o swoich przyjaciołach! Mi tylko raz się coś takiego śniło... Chlip... Też tak chce! T~T
UsuńTa świnia pod nogi skojarzyła mi się z "Alicją w krainie czarów" :P
Śpiochy... Ach... Mam wielka ochotę powiedzieć "Ja też!". Ponieważ drę się na wszystkich, co są w domu, gdy się obudzę. Bo to zawsze wina mojej mamy, że o siódmej rano (tak nieludzkiej godzinie!) zachciało jej się odkurzać. Kto normalny tak robi?!
Normalnie ja czytam słowo "lista" to cała Gabsone nene mi się kojarzy :D Bez dwóch szans! To ona i już! ^w^
Papier toaletowy... Czy one wiedzą gdzie Siko... Skowronek mieszka? Jeżeli tak, to ja też chce z nimi iść obrzucić jego dom papierem toaletowym! :D Też chce! \(^w^)/
Swoją drogą zerknęłam na jego zdjęcie... Tak mi kogoś przypomina, ale nie pamiętam kogo. W każdym razie mam mieszane, co do niego uczucia i chyba zostanę przy wyobrażeniu sobie jego postaci :3 Bo na zdjęciu wygląda na miłego gościa. Wiem, wiem. Dziwne.
Ogólnie za szczękę nie musisz płacić, a ja jutro idę do dentysty i mam ochotę dać się nawet Freddy'emu zjeść...
A ja nie lubię Muminków! O_O Bo Muminki są straszne...
Mężczyźni! Oni nigdy nie rozumieją tak oczywistych spraw! *Kręci głową* Och, Kamil, Kamil... Co z Ciebie wyrośnie? :P
Czyli, że blat stołu lewitował i nie miał nóżek? Dziwne... ja tal lubię w nóżki kopać i sprawiać, ze jedzenie na innych się wylewa. To taka zabawa! :D A podstępny dyrektor przewidział me niecne zamiary! Hmm... Muszę zacząć knuć coś nowego!
Ja też chciałabym, aby mój dyrektor mnie znał! To takie fajne być znanym w szkole! *Rozpływa się pod wspomnieniami z gimnazjum* Tak bardzo tęsknie... chlip...
Swoją drogą, chyba w każdej szkole jest jakiś nieznośny nauczyciel, prawda? Bo jak teraz o tym pomyślałam, to ja miałam w gimnazjum "Krzaka" pana katechetę, który przypominał trochę Twojego Skowronka. Tyle, że uwag Krzaka żaden nauczyciel nie traktował poważnie. No i był mój biolog z liceum... Chociaż nie, on mnie lubił, bo jak mnie widział, to od razu miał drgawki śmiechu, Było to spowodowane przez moje dziwaczne bycie. Bo serio, kto na przerwie zakłada arafatkę na głowę i udaje Hadesa?
Oczywiście, ćwiczyłam na język polski, mieliśmy przedstawić scenkę. Na nieszczęście mój biolog mnie zobaczył i takim śmiechem wybuchł na środku korytarza, że ja się chowałam za moje (leżące ze śmiechu) przyjaciółki. No co mogę powiedzieć? :D
Jest! Wymiana międzyszkolna! ^w^
Szkoda, ze tylko na dwa tygodnie :C
Jest takie fajne zaklęcie na znajomość języków? O.O Ja chce być czarodziejem! Bym mogła zaczarować siebie, aby znać angielski! Mogłabym przeczytać wszystkie komiksy Marvella, obejrzeć filmy w tym języku, przeczytać swoje ukochana serię, których nikt nie tłumaczy... *rozmarza się*
Szczerze, całkowicie szczerze, zazdroszczę Twoim bohaterom bycia czarodziejami :C
OPCM! Wiem! Obrona Przed Czarną Magią! :D Znam!
Ogólnie gratuluje Ci, że czytasz książki pana Ricka - tak teraz mi się o tym przypomniało - GRATULUJE I JESTEM DUMNA!!!
Olivia... Widzi wszystko w czarnych barwach. Chociaż na jej miejscu, wolałabym jechać do Rumuni, zobaczyć smoki. Choć to w Hogwracie był Lupin... Tak. Pojechałabym do Hogwartu i polowała na wilkołaki :3 Niech jada do Hogwartu!!!
Wiesz? Ja coś tak czuje, że żadne z nich nigdzie nie pojedzie, a to do nich przyjadą dzieci Wybrańca :3
Wręcz modle się po cichu o to!
Mam do Ciebie wielką, wielgachną prośbę! Nie rób, żądnej złej postaci o imieniu Monika. I tak jest ich już mnóstwo! No, a nie wszystkie Moniki, to wredne lafiryndy o blond loczkach i pustych główkach! Spójrz choćby na mnie! :D
U mnie też była taka wredna Karina! A nie... Nie, pomyliłam osoby. A może nie? Już sama nie wiem.
Uli żadnej nie znałam, ale Twoje negatywne postacie mnie wkurzają. A zwłaszcza, gdy Ulo-Karino-Bot przerzucił blond grzywą. Choć znam je krótko, to tak je opisałaś, że już ich nie cierpię! Serio!
Rozdział był feeryczny, oszałamiający, bajerancki, zaskakujący, fantastyczny, kongenialny, bajeczny, fenomenalny i apolliński!
Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
Bussis! :3
Mika, jesteś najlepszą komentatorką ever! :D
UsuńNie mogę się doczekać tej miniaturki! Połączenie dwóch tak wspaniałych światów herosów i czarodziei! ^w^
To trochę nie humanitarne, biedny wilkołak... Tylko dbaj tam o niego! :D
W takim razie spodziewaj się 1 września przed drzwiami wilkołaka z butelką Ognistej i listem zapraszającym do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Merlin! :D
Nie płacz! Przynajmniej masz na co czekać! :D Na pocieszenie dostaniesz naklejkę dzielnego komentatora, ze zdjęciem wilkołaka! :3
No to ciekawą przeszłość ma nazwa tej gry... :D Niestety, na grach się kompletnie nie znam, więc nie doradzę. :< W ogóle ja nie wiedziałam, że do gier są takie zapowiedzi jak do filmów! Z początku myślałam, że to trailer jakiegoś horroru...
Biedna :* W sumie ja często mam sny o moich przyjaciołach lub znajomych... i są one dość dziwne...
Właśnie "Alicją(...)" się zainspirowałam!
To przecież nieludzkie! Jak można w środku nocy brać się za odkurzanie!?
I przez Ciebie teraz pisząc o Korneli będę myślała o Gabsone, no! :D
A wiesz, że to doskonały plan! Że też ja na to nie wpadłam! Wykorzystam to! ;> Dziewczyny nie wiedzą, gdzie Skowronek ma dom, ale wiedzą gdzie ma gabinet, w którym mieszka w Merlinie! ;>
Wiem, że zdjęcie nie odzwierciedla jego wredoty, ale tak jakoś mi się spodobało... :D Możesz go sobie wyobrażać, nawet jako Lorda Voldemorta! ;3
Nienawidzę dentystów... :C
Dokładnie tak! Jakby przypadkiem w Merlinie pojawiła się jakaś złośliwa istotka (Czyt. Mika Foggy), to musiał dyrektor jakoś zabezpieczyć uczniów przed atakiem jedzenia! :D
Piątka! Ja też tęsknie za gimnazjum! :C
Niestety, chyba tak... O rany, mieć takiego katechetę jak Skowronek... O.O A gdzie miłość do bliźnich?! Przynajmniej jesteś oryginalna, czymś się wyróżniasz! :D Mika - Bóg podziemi. Nie, to źle brzmi, albo wiem! Foggy - Bóg podziemi. Nie, jednak nie. Musisz zmienić nazwę, bo mi to nie pasuje! :c
Hmm... Skoro chowałaś się, za leżące przyjaciółki, to czy leżałaś pod nimi? :D
Wymiana musi być! :D
W książce, takiego zaklęcia nie było (też bardzo bym takie chciała :c), ale ja je wymyśliłam i jest! Ocaliłam świat! :D
Ja im też zazdroszczę... :c
Brawo! Tak! jestem niesamowicie dumna! :D
Dziękuję! :D A to wszystko dzięki Gabsone nene i Twojemu blogowi! :D
Z Oliwią, to raczej kwestia tego, że jest bardzo lękliwa...
Podpowiem Ci, że Alicja jest w wieku Teddyego Lupina (syna Remusa Lupina, a więc 1/2 wilkołaka ;)), ale więcej nic nie mówię! :D
Obiecuję, że nie zrobię nikogo złego o imieniu Monika! :D
Ojj tak, Ula i Karina zdecydowanie nie są do lubienia... Mnie też wkurzają! Aż mam ochotę wyrzucić je z tej historii, ale grożą mi, że jak będę pozbywać się tych złych, to moje opowiadanie będzie nudne. :(
Dziękuję baaardzo! <3
Pozdrawiam cieplutko i również życzę weny oraz pomysłów prosto od mitologicznych muz i czasu jakbyś była samym Kronosem, żebyś napisała szybciutko coś na bloga! ;*