Przy wspólnej pracy z Gabsone nene i Miką Foggy,
stworzyłyśmy miniaturkę składającą się z trzech części! Mamy nadzieję, że wam
się spodoba!
Część III - poniżej! :D
Dziewczyny dziękuję, że zechciałyście napisać wraz ze
mną tą miniaturkę! :*
***
Kina
Część III
– Cholera,
cholera, cholera, cholera! – wrzeszczała Kornelia, tupiąc ze złością nogami.
– Nela,
przekleństwami nic nie zdziałasz. – mruknął Kamil, rozglądając się po
niewielkim pomieszczeniu, w którym się znaleźli. Wyglądał jak dawno nieużywany
składzik na miotły.
– To twoja wina!
Gdybyś nie przekonał mnie, że fajnie będzie znowu podsłuchać nauczycieli w tej
cholernej szafie, nie siedzielibyśmy teraz w marnej podróbie Narni!
– Ja cię
przekonałem?! Jakoś nie opierałaś się specjalnie, marząc o poznaniu sekretów
Skowronka.
Zabiję go.
Ale nie teraz, źle bym skończyła, siedząc sam na sam z miotłami
i trupem.
– Dobra, na razie
zapomnijmy o tym. Lepiej pomyślmy jak się stąd wydostać!
– Może przez
drzwi? – Kornelia aż podskoczyła, słysząc za sobą cichy głos, wyrażający
głęboką niechęć. – Jeśli jesteście kolejnymi herosami, to spadać stąd, wystarczy
nam kłopotów na jeden dzień!
– Koleś, masz
jakiś problem? – zapytał Kamil, krzywiąc się, a jego towarzyszka odwróciła się
gwałtownie, natrafiając na spojrzenie dużych, niebieskich oczu.
Herosi?
My?
Mamy stąd spadać?
My?
Dawno na moją listę nie wpadł chłopak, którego nawet nie
znam imienia…
– Skoro już
pytasz to tak, mam wiele problemów, a wy jesteście akurat najmniejszym z nich.
– Fantastycznie.
Pogadaliśmy, było całkiem niemiło, a teraz mogę wiedzieć, kto mnie wkręca? –
zapytała wyprowadzona z równowagi Kornelia. – Czy za chwilę usłyszę: „A teraz
posłuchaj się w radiu MAG, ponieważ to wszystko były żarty!”?
– Jesteś dziwna –
mruknął nieznajomy chłopak w stronę nastolatki, ale najwyraźniej uznał, że to
nieszkodliwa wariatka, bo znowu zwrócił się do Kamila. – Co tu robicie? Nie
jesteście stąd.
Traktuje mnie, jakbym była niepełnosprawna umysłowo!
Ok, bywam dziwna, ale nie jest ze mną aż tak źle!
Mogę być co najwyżej niebezpieczna dla otoczenia…
– Zacznijmy od
tego, czym jest „stąd”? Trafiliśmy tu przez szafę w Merlinie…
– W Merlinie? – Brwi
nieznajomego powędrowały tak wysoko ku górze, że niemal zetknęły się z blond rozczochranymi
włosami. – Czy tak nie nazywa się jakaś europejska szkoła magii?
– To my nie
jesteśmy w Europie?! – zawołała Kornelia, zupełnie już wytrącona z równowagi. –
Kamil, czy mi się zdaje, czy my mówimy po angielsku i się przy tym rozumiemy…?
– Chyba się nie
dogadamy…
– Dogadamy się,
jeśli zaczniemy od początku. Kim jesteś? – zapytała spokojnie, ale ze
stanowczością w głosie Nela, jednocześnie rejestrując, że chłopak bądź co bądź,
był naprawdę przystojny…
– Jestem Chris, a
wy to?
– Ja jestem
Kornelia, a to Kamil – odparła nastolatka, machając ręką w stronę przyjaciela.
– Doskonale nam idzie, a teraz gdzie dokładnie jesteśmy?
– W Hogwarcie.
Nie, on nie może mówić poważnie.
Jak nic ktoś mnie wrabia, jaja sobie ze mnie robią…
– Dobra, ta
rozmowa nie ma sensu. Ja idę, a wy róbcie co chcecie – westchnął Chris i
odszedł szybkim krokiem, nawet nie oglądając się za siebie.
– Też powinniśmy
w końcu stąd wyjść. – mruknęła Kornelia, patrząc niepewnie na drzwi, w których
przed chwilą stał nowy znajomy. – Ale ty pierwszy! – Kamil prychnął, lecz posłusznie
wyszedł, ze zmarszczonymi brwiami obserwując ściany pokryte ruchomymi obrazami.
– Wiedziałem, że
kiedyś wpadniemy w poważne kłopoty przez odwiedzanie pokoju nauczycielskiego,
ale nie sądziłem, że będą one miały charakter międzynarodowy… A biorąc pod
uwagę twój cięty język, proponuję, abym to ja z nas dwojga został dyplomatą.
Kornelia już otwierała usta, chcąc się odgryźć, jednak w
tym momencie doszli do końca korytarza i wpadli prosto na… faceta bez nosa?
– Głupcy! – wydarł
się dziwaczny mężczyzna, mrożącym krew w żyłach głosem.
– Znamy się? –
zapytała niepewnie Nela, zapominając, że to Kamil miał prowadzić konwersacje.
– Nie znasz
mnie?! Nie znasz?! Jestem Lord Voldemort! – ryknął beznosy, patrząc groźnie na
dziewczynę, która tym razem nie odezwała się, tylko lekko skuliła w sobie. Tchórz,
który żył gdzieś tam w środku, ziewnął, przeciągnął się i pomachał do Kornelii,
a ta czmychnęła za Kamila, wiedząc, że na nic się już nie zda. – Wspaniale.
Skoro już wszystko jasne, chciałbym porozmawiać z tą, która przywróciła mi
życie.
Z tłumu, który dwójka czarodziei dopiero teraz
zauważyła, wyszła raczej niska brunetka o smutnym spojrzeniu.
– Proszę, nie rób
im krzywdy… – jęknęła dziewczyna, a z oczy pociekły jej łzy.
– Krzywdy? Ja
chcę odzyskać mój nos! Już drugi raz ktoś spartaczył robotę! Wiesz jakie to
uczucie, kiedy nie mogę nawet włożyć okularów, bo zsuwają mi się z twarzy?!
– Właściwie, to
ma pan, panie Voldku, całkiem niezłe życie bez nosa, żadnego kataru ani
alergii… – Śliczna, długowłosa blondynka (Nora, jak później miała się
dowiedzieć) wystąpiła przed szereg i uśmiechnęła się pogodnie, na co „pan
Voldek” zamyślił się, drapiąc bezmyślnie ręką łysą głowę.
– Co się tu wyprawia?
– jęknęła Kornelia, patrząc to na Voldemorta, to na dwie nieznajome dziewczyny.
– Czy on nie powinien z groźną miną rzucać Avad, niczym Mikołaj prezenty?
– A kto to wie…?
Widać gwiazdki nie będzie – odparł Kamil skołowany.
– Alergie i tak
mam, głupia dziewczyno! Robi mi się okropna wysypka! – jęknął w końcu
Voldemort, wyglądając niemal niewinnie.
– O! A gdzie? –
zapytała jakaś niska, narwana, czarnowłosa dziewczyna.
I wtedy wydarzyło się coś, co na zawsze zostało zapisane
w dziejach świata. Voldemort zaczerwienił się po czubek łysej głowy i
nachylając się do Kornelii, mruknął.
– Wydajesz się
wygadana. Oszczędzę ci życie, jeśli zmienisz temat. – Pannie Gabin nie trzeba
było dwa razy powtarzać.
Podeszła do dziewczyny i zapytała wprost:
– Kim jesteś?
– Jestem Jill, a
ty to…?
– To jest Kornelia.
Polka. Czarodziejka. – Tym razem odezwał się jakiś wysoki rudy chłopak, z miną
wyrażającą stuprocentową pewność siebie.
– A ty skąd to
wiesz? – zapytała Nela, krzywiąc się z niezadowoleniem. Nienawidziła nie
wiedzieć czegoś, co jej dotyczyło, a jeśli przy okazji ktoś wiedział więcej od
niej…
– Intuicja,
Złotko – mruknął uwodzicielsko rudzielec, na co Jillian, zupełnie przypadkiem,
walnęła go łokciem w żebra.
– Dzięki, właśnie
miałam to zrobić – powiedziała Kornelia, szczerząc się.
– Em… Nie
chciałbym wam przerywać zabawy, ale Voldemort zmartwychwstał… – odezwał się
Fred (mulat, którego imię przypadkiem usłyszała), jakby mówił, że podano do
stołu, patrząc z zainteresowaniem na Nelę i najwyraźniej obliczając, jakie są
szanse, że dziewczyna nie ma chłopaka.
– Jest wolna –
szepnął Ryan do kumpla, co Weasley przyjął z zadowoleniem, ale nie odezwał się
więcej.
Tymczasem nikt nie zauważył, że Kamil zajął się
mierzeniem obwodu czaszki Voldemorta i po chwili przywołał okulary do
nurkowania w odpowiednim rozmiarze.
– Czyli ja ci
daję te okulary, a ty znikasz z naszego życia raz na zawsze? – upewnił się
chłopak i widząc potwierdzające skinienie głową przekazał przyrząd Lordowi,
który uśmiechnął się radośnie i… zamienił w chmurę pyłu, który rozwiał się po
korytarzu.
– Gdyby tata
wiedział, że to takie proste… – mruknął James Syriusz Potter.
Będę pierwsza!
OdpowiedzUsuńWiesz, co uważam. Twoja część jest najlepsza *.* Uwielbiam ten moment z Voldkiem i okularami, alergią i wgl ze wszystkim!
A także bardzo ciekawie czytało się o moich i Miki bohaterach w twojej odsłonie :)
Musimy to kiedyś powtórzyć! :D
No, ludzie!
Komentować i lecieć czytać resztę części!!!!
Kocham, pozdrawiam i dziękuję za współpracę :***
Kinder bueno!
<333333333333333333333333333333
<33333333333333333333
<333333333333333333333333333333
A ja uważam, że wasze części są lepsze! :*
UsuńNawet nie wiesz jak fajnie nie się pisało o waszych bohaterach! :D
Koniecznie trzeba to powtórzyć!
Kocham, ściskam, pozdrawiam, całuję i również bardzo dziękuję! ;*
Nutella! <333333 ;*** <333333 :***** <33333 :***** <33333 :*****
Kocham! <3 :D
OdpowiedzUsuńRozwaliłaś mnie ze swoją częścią! ^w^
Nadal nie mogę się po niej całkowicie pozbierać. Kocham ją! Naszą wspaniałą Miniaturkę! :D
To wchodzenie do szafy nie wyszło im ani trochę na dobre :P
Chris, jak zwykle był niemiły i dokuczliwy - cały on!
No i Nora... Panie Voldku - to takie w stylu Gabs :D
Zgadzam się z Gabs, że trzeba to niedługo powtórzyć! Żałuje tylko, że moja część jest tak krótka w porównaniu do waszej. U was więcej się dzieje :C
Uwielbiam i kocham nasze dzieło! Ten jeden raz mogę być narcyzem :P
Bussis! :3
Nasza Miniarurka jest najlepsza! <3
UsuńNiestety... a liczyli na Narnię! :D
Jak tylko wymyśliłam ten tekst, pomyślalam o Norze! :D
Koniecznie musimy to powtórzyć! :*
Twoja część jest fantastyczna, Mika! Liczy się jakość a nie ilość! :D
Naszego dzieła nie można nie kochać!
Ściskam i całuję! :*
Hym. Sama nie wiem co mam myśleć o tych trzech częściach. Ostatnia, czyli Twoja, ta tutaj, ok, zniosę to, bo jest o Kornelii i Kamilu. Ogólnie są bardzo fajnie napisane, choć jeśli mam być szczera, pierwszą i drugą przeleciałam wzrokiem, bo jakoś nie chciało mi się czytać o bohaterach, których losów nie śledzę jak tutaj u Ciebie :( Nie wiem jaki cel ma ta cała miniaturka trzech części, ale jakoś nie podpasowało mi wtrącenie do Twojej historii Hogwartu, Jamesa, Voldka, Freda :/ Mam nadzieję, że to tylko jednorazowy "eksperyment" (wiem, jestem okropna :( ).
OdpowiedzUsuńWielka szkoda, że nie spodobał Ci się taki pomysł na miniaturkę, ale rozumiem. :)
UsuńNie masz się co martwić, to było trochę nagięcie czasoprzestrzeni, w rzeczywistości Kornelia i reszta są znacznie starsi od dzieci Potterów.
Czy ja wiem czy jednorazowy... bardzo możliwe, że kiedyś to powórzymy, na pewno takie miniaturki nie mają żadnego wpływu na właściwą historię, więc nie ma się co tym przejmować. ;)
Pozdrawiam cieplutko i dziękuję za komentarz ;*
W zasadzie też mam dość... mieszane uczucia. Też przyznaję się, że pozostałe dwie raczej przeczytałam bez większego zaangażowania, bo... "ale kto to, co to, jak?". Ale skoro się dobrze bawiłyście to chyba najważniejsze, o to przecież w głównej mierze w tym całym pisaniu chodzi ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem, może nie do końca przemyślałyśmy taki sposób na miniaturkę, jednak masz rację, doskonale się przy tym bawiłyśmy! :D Mimo to, dziękuję Ci, że jednak przeczytałaś tą miniaturkę i postanowiłaś skomentować!
UsuńPozdrawiam cieplutko! :*
To było genialne!
OdpowiedzUsuńTak jak całe twoje opowiadanie! (A przeczytałam przed chwilą)
Ale Voldek rozwala system. Kto by pomyślał, że to wszystko wina braku nosa. Tyle niewinnych żyć ucierpiało...
Ale ostatni tekst jest po prostu najlepszy! Leżałam na podłodze. Tak, bardzo bolało ;)
Musicie jeszcze coś takiego napisać! I to szybko poproszę!
Pozdrawiam
- Izi
Dziękuję, kochana! :*
UsuńWyobrażasz sobie, ile musiał wycierpieć nie posiadając nosa? :(
Więc to nie tylko ja u Ciebie za często na podłodze leżakuję! ;)Mam nadzieję, że jednak nie uszkodziłaś sobie niczego podczas upadku! :*
Ściskam i całuję! <3