piątek, 6 listopada 2015

Dramione inne niż wszystkie



To nie rozdział a miniaturka, jak mogliście się już zorientować po tytule! Pierwszy raz piszę coś o dramione i jest to parodia, mająca na celu wywołanie uśmiechu na waszych twarzach! :D
Ps. Lubię dramione, ten tekst jest napisany tylko po to, żeby troszkę się pośmiać! ;)
Pps. Nie zauważyłam do tej pory, że mam zablokowane komentowanie przez anonimy... Wybaczcie, już to zmieniłam!
Ppps. Dziękuję najwspanialszej Gabsone nene za poprawienie błędów! <3
  _(¯`•._.•´¯)_(¯`•._.•´¯)_(¯`•._.•´¯)_
 Hermiona wpadła spóźniona do przedziału prefektów i zmarszczyła ze zdziwienia brwi. Przecież ten dupek, Malfoy, powinien zostać jakimś cudem prefektem, żeby się zwyzywali, zamieszkali w jednym dormitorium, znowu zwyzywali, a potem zakochali bez wyraźnego powodu!

 – Ten to zawsze coś zepsuje – prychnęła Miona i ku zdziwieniu wszystkich wyszła z powrotem na korytarz. – Już wiem! – wykrzyknęła do siebie dziewczyna. Miała dziwny zwyczaj mówienia wszystkiego do siebie, podobnie jak inni bohaterowie.

Po chwili nastolatka zrobiła kolejne „wielkie wejście” tym razem do przedziału, w którym siedzieli Harry i Ron. Wszędzie było tłoczno, ale oni i tak zawsze siedzieli sami! Trzeba umieć się ustawić… Bez zbędnych ceregieli Hermiona podbiegła do rudzielca i rozkazała:

 – Musisz ze mną zerwać! – Całe życie przebiegło mu przez głowę, ale za cholerę nie mógł sobie przypomnieć, kiedy zaczęli chodzić, postanowił więc inteligentnie odpowiedzieć.

 – Her… Hermiono, prze… przecież my nie jesteśmy razem. – Zaskoczeni bohaterowie zawsze się jąkają, pamiętajcie!

 – I co z tego? Przecież musisz ze mną zerwać, żebym wybiegła zapłakana i przypadkiem natknęła się na Malfoy’a! – Wylewność Hermiony była celowa, aby w subtelny sposób przekazać czytelnikowi, co nasza bohaterka zamierza zrobić.

 – No dobra. – Chłopak machnął obojętnie ręką i rzekł grobowym tonem. – Hermiono… muszę ci coś powiedzieć.

 – Co takiego, Ron? – zapytała Panna Granger, a w jej oczach zalśniły łzy.

 – Zrywam z tobą – odparł chłopak i wrócił do gry w szachy z Harry’m.

Hermiona już wybiegała zapłakana z przedziału, ale w ostatniej chwili zatrzymała się i odwróciła.

 – Czy ty, Ron, nie powinieneś być wściekły, że myślę w ten sposób o Ślizgonie, a Harry nie powinien próbować subtelnie objaśnić mi, że Malfoy jest naszym wrogiem i do tego dupkiem?

 – Nie – odparli obaj chłopcy, a panna Granger wzruszyła ramionami i wyszła, łkając.

***

Pewien okrutny, wredny i złośliwy Ślizgon właśnie kończył, ze złowrogim błyskiem w oku, czesać swojego Pufka Pigmejskiego, kiedy do pomieszczenia wpadł Zabini z maślanymi oczkami.

 – Czy zakochałeś się w Ginny, aby potem zbliżyć mnie do Granger? – zapytał blondyn, spoglądając z groźną miną, mówiącą „powiedz tak albo zjem ostatnią Czekoladową żabę”.

 – Nie – odparł Blaise, robiąc dziwne miny.

 – Jak to nie? – Draco zmarszczył brwi, jakby próbował myśleć. – Ahh…! A więc stałeś się gejem i zakochałeś w Potterze? – Zabini spojrzał na przyjaciela jak na kretyna.

 – Wypiłem butelkę Ognistej, debilu.

 – Czy ty nie powinieneś nazywać mnie Smokiem?

 – Nie.

 – Ok.

***

Po przyjeździe do Hogwartu Hermiona weszła do pokoju, który dziwnym trafem dzieliła z rok młodszą Weasley.

 – Och, Ginny! Nie spotkałam go! – zawołała, jakby już pokochała Malfoy’a.

 – Ok – odparła druga z dziewcząt, zajęta szukaniem swojego błyszczyka.

 – Powinnaś mi powiedzieć, żebym nie rezygnowała, bo nie wszyscy Ślizgoni są źli! – załkała panna Granger.

 – Po co?

 – Nie wiem.

 – Hermiono! Wpadłam na wspaniały, szatański pomysł, którego nikt się nie spodziewa! Wymaluję cię, pożyczę ci moje ciuchy, które na sto procent będą pasować, uczeszę ci włosy i staniesz się piękna! Wtedy Malfoy’a zamuruje! Nie będzie umiał cię obrazić i się zakocha! – zakrzyknął rozentuzjazmowany rudy osobnik, biegnąc do szafy, w której ubrania zdążyły się już pojawić.

 – Co brałaś? – zapytała szatynka z wyższością i wyszła z pokoju, zadzierając nosek.

***

 – Severusie – wyszeptał cichy, spokojny głos, a po chwili z cienia w kącie pokoju wynurzył się wysoki blondyn, o stalowoszarych tęczówkach.

 – Od kiedy to mówisz do mnie po imieniu, Malfoy? – zapytał nietoperz.

 – A od kiedy ty wisisz głową w dół?

 – Od kiedy jestem nietoperzem.

 – Ok, czy nie jesteś może ojcem Hermiony? – Nietoperz spadł z trzaskiem na podłogę.

 – To był tylko jeden raz… Jej matka była… niesamowita! Nie myślałem wtedy logicznie i potem dostałem wiadomość: „Jestem z tobą w ciąży, zapomnij o tym.”. Nie wiedziałem, że to panna Granger jest moją córką! Muszę ją znaleźć – oznajmił Snape i wyleciał z gabinetu, aby odszukać Hermionę.

 – Fantastycznie! Teraz Granger nie jest szlamą, więc mogę ją podrywać! W dodatku jest córką Śmierciożercy! Pozostało mi tylko się zakochać…

***

 – Lordzie Voldemorcie! Łuuuhuuu! – Hermiona Granger stała na szczycie wieży astronomicznej i wzywała mężczyznę, który, jak miała nadzieję, okaże się jej ojcem.

 – Czego chcesz? – Gdzieś z chmur usłyszała donośny głos, a nieopodal strzelił piorun.

 – Czy jesteś moim ojcem? – zapytała dziewczyna, promieniejąc radością, że jej domniemany tatuś się odezwał.

 – Nie.

 – Dlaczego? – zapytała nastolatka, płacząc rzewnymi łzami.

 – Zamknij się i nie wzywaj mnie więcej, bo wezmę cię do lochów i będę torturować!

 – Czy te lochy są w Malfoy Manor?

 – Oczywiście, zawsze tam są.

 – W takim razie aresztuj mnie!

 – Ok, jesteś w kolejce, masz numer 157.

***

Draco spacerował po korytarzach, mając nadzieję, że ujrzy Hermionę, spacerującą po korytarzu. I wtedy ją zobaczył, miała czarne włosy, ale poza tym wyglądała zupełnie jak jego stara, wkurzająca Granger.

 – Granger? – zapytał chłopak, ale dziewczyna nie zareagowała, więc szarpnął ją za ramię.

 – Znamy się? – spytała wyniośle dziewczyna.

 – Oczywiście, że tak, Granger, wyzywam cię od jedenastego roku życia!

 – Chyba mnie z kimś pomyliłeś, jestem Hermiona Snape.

 – Aaa sorry, pomyłka.

***

 – Giiiinny! – jęknęła przeciągle Hermiona, niczym rozkapryszona dziewczynka, siedząc znowu w dormitorium. Może państwo nie wiedzieć, ale Ginny Weasley zwykle nic nie robiła, prócz wysłuchiwania panny Granger, która miała zadziwiająco ciekawe życie jak na sztywną kujonkę.

 – O co chodzi, Hermiono?

 – Automatyczna sekretarka powiedziała, że jestem numerem 149, miną wieki, zanim w lochach znajdzie się miejsce dla mnie!

 – To może spróbuj czegoś innego? Sądzę, że gdybyś zabawiła się z Malfoy’em, zupełnie porzucając swoją odpowiedzialną naturę, a potem zaszła w ciążę, zostalibyście parą prędzej czy później!

 – Ginny… Ale teraz tak poważnie… co ty bierzesz?

 – Ahh Miona, Miona… nie zrozumiesz. – odpowiedziała dziewczyna rozmarzonym spojrzeniem.

 – Chodzisz ze Ślizgonem?

 – Nie.

 – Szkoda.

***

 – Stary! Mam świetny pomysł! – zakrzyknął Draco, wpadając do dormitorium, które dzielił tylko z Blaise’m, dzięki ich bogatym ojcom. Kto by pomyślał, że Hogwart jest taki przekupny?

 – Słucham cię, przyjacielu.

 – Muszę stać się miły! Wtedy na pewno będę z Granger!

 – Czyli chcesz zostać milusim i puszystym króliczkiem?

 – Dokładnie tak.

 – Pomóc ci? – powiedział wbrew ślizgońskiej zasadzie: „Nie pomagaj, chyba że masz w tym jakąś korzyść.”.

 – A umiesz?

 – Jasne! – wykrzyknął Zabini i zamienił Draco w milusiego, puszystego i bardzo głośno piszczącego króliczka, a potem wziął go na ręce, wyszedł z Pokoju Wspólnego i wdrapał się po schodach na główny korytarz. Położył królika przed wejściem do Wielkiej Sali, aby Granger przypadkiem się na niego natknęła i poszedł do lochów po kolejną butelkę ognistej, której zwykle uczniowie nie pili, ale on był buntownikiem i pił.

***

Hermiona chodziła wszędzie z magi–komórką (wszystko ze słowem „magi” na początku, staje się magiczne!) w dłoni, ciągle wybierając numer Voldemorta.

„Jesteś numerem 136.” – usłyszała i ze złością uderzyła telefonem o podłogę, ale nic mu się nie stało.

Nagle zobaczyła uroczego, mięciutkiego i puszystego króliczka na środku korytarza, już miała do niego podbiec, kiedy nagle usłyszała głośny trzask i głos.

 – Zabieramy cię do lochów Malfoy Manor. Dziękujemy za skorzystanie z naszych usług. – oczywiście, informacja ta była głównie dla królika–Dracona, który przecież musiał jakoś dowiedzieć się, gdzie szukać Hermiony.

Lord Voldemort był tak niesamowicie okrutnym czarodziejem, że przerzucił Hermionę w kolejce o 135 miejsc naprzód, aby nie mogła przytulić królika–Malfoy’a. Tak tylko mówię, jakbyście nie zauważyli.

***

Nagle Draco poczuł, że znów zmienia się w człowieka. Były dwie możliwości, dlaczego się tak stało. Zabini zginął w niewyjaśnionych okolicznościach, przez co jego czar prysł albo tak się zachciało autorce. Osobiście stawiam na to drugie.

 – Muszę uratować tę szlamę, żeby wreszcie móc się w niej zakochać! – wykrzyknął i niczym super bohater teleportował się do lochów, ignorując fakt, że nie ma jeszcze siedemnastu lat, nie opanował tej sztuki oraz iż w Hogwarcie jest to niemożliwe. Oto siła miłości! Oraz autorki…

***

W lochach było strasznie… Znajdowała się tam tylko jedna szafa na ubrania! Jak biedna Hermiona, która przez czas trwania opowiadania stała się nagle modnisią, ma upchnąć tam wszystkie swoje rzeczy?! Całe szczęście, nim zdążyła zrobić cokolwiek, naprzeciwko niej pojawił się Draco Malfoy. Ten Draco Malfoy. Złapał dziewczynę za rękę i teleportowali się znowu do szkoły. Proste, prawda?



Stali w ciszy na zupełnie opuszczonym korytarzu (których ilość zwiększała się zgodnie z zapotrzebowaniem uczniów) i spoglądali na siebie niepewnie.

 – Eee... dlaczego właściwie ja cały dzień…? – zaczęła Hermiona, przekrzywiając zabawnie główkę.

 – Coś jest nie tak… – mruknął Draco.

 – NIESPODZIANKA! – wykrzyknęli nagle Harry, Ron, Ginny, Blaise, Snape oraz dużo innych postaci, które nie zagrzały do tej pory miejsca w tym fanfiku.

 – Rzuciliśmy na was specjalne zaklęcie, dzięki czemu cały dzień lataliście za sobą jak głupi! – krzyknął Harry dławiąc się od śmiechu. (Tak naprawdę się nie dławił, ale to brzmi dramatycznie!)

 – W sumie, to nawet nie było mi tak źle, gdy szalałem za Granger… – mruknął Draco w którym bycie miluśkim i puszystym króliczkiem zagnieździło się na dobre.

W tym momencie Hermiona przybliżyła się do Malfoy’a i pocałowała namiętnie. Spytacie dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Bo mogła.

16 komentarzy:

  1. Muszę przyznać że lekko ubolewałam na tym że nie mogę pisać komentarzy jako że nie mam konta, ale teraz już mogę! Całkiem ciekawa miniaturka, pogubiłam się ale było zabawnie tak jak miało być, więc świetnie się bawiłam :D.
    Pozdrowienia
    Gwen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze raz przepraszam za tą blokadę, nie wiedziałam, że anonimowe komentowanie jest wyłączone. :(
      Baardzo dziękuję za komentarz! :D
      Pozdrawiam cieplutko! :*

      Usuń
  2. Nie wiem co bierzesz ale się podziel.
    Świetna miniaturka, uśmiałam się do łez. A te wtrącenia odautorskie boskie. XD
    Voldzio na telefon, takie pierwsze skojarzenie lekko zboczone, za dużo dramione czytam XD
    Gratuluję kreatywności, ja bym na coś takiego nie wpadła.
    Pozdrawiam i *podaje pod stołem nie zauważenie małą torebeczkę z różowym proszkiem * mam dla ciebie trochę weny, niestety plantacja na zimę słabiej owocuje.
    Nie zmarnuj jej XD
    Incaligo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :D
      Jeden komentarz, a wywołał u mnie tyle szczęścia! To tak jakbyś dziecko zabawkę dała! :D
      Hahahah, o takim Voldku na telefon nie pomyślałam... XD
      Obiecuję nie zmarnować ani okruszka!
      Jeszcze raz bardzo dziękuję za cudowny komentarzyk!

      Pozdrawiam cieplutko! :*

      Usuń
  3. Jesteś po prostu genialna/niesamowita/boska :3
    Proste streszczenie większości ałtorskich opowiadań :') Ale jak napisane :D Na pewno nie wymyśliłabym TAKIEGO CZEGOŚ - zazdroszczę wyobraźni :>
    Zapisuję się na listę oczekujących na magi–komórkę! :*
    Mam nadzieję na więcej takich miniaturek - pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeejku dziękuję! :*
      Czuję się doceniona! <3
      Jesteś pierwsza w kolejce, magi-komórka przyleci do Ciebie sowią pocztą, jak tylko rozpocznę masową produkcję! :D
      Jak tylko chcecie, postaram się co parę rozdziałów dodawać takie miniaturki! :*

      Pozdrawiam cieplutko i przesyłam buziaki! <3

      Usuń
  4. Nigdy nie lubiłam książek o Potterze, a ni nic z takich rzeczy, a to przeczytałam tylko z miłości do Ciebie :3
    Wciąż nie wiem, jak to się stało, że zaczęłam to czytać. Nawet Mika tego nie rozumie. XD
    Ale to była najlepsza, pierwsza miniaturka jaką czytałam! Po prostu cała Ty!
    Czekam na kolejny rozdział <3
    Wciąż nielubiąca Pottera,
    I jak to mawia Mika,
    Bussis!
    Neri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raany, nawet nie wiesz jakie to jest dla mnie wyróżnienie! <3
      Dziękuję baardzo i za to, że zaczęłaś czytać i za ten cudowny komentarz, który aż mnie wzruszył! :*
      Cieszę się, że Ci się podobało!

      Buziaki, uściski i pozdrowienia! :*

      Usuń
  5. Jestem w szoku.... Byłam pewna, że już dawno skomentowałam tę miniaturkę!!! :o
    Wybacz mi, Kociaku... Wiesz, że teraz zalatana jestem :<
    Moją opinię już znasz, ale powtórzę...
    Kocham tę miniaturkę, kocham twoje poczucie humoru, styl pisania i... no. Kocham ciebie :*
    Czekam na jeszcze więcej takich opowiadań i mam nadzieję, że wciąż będziesz się tak bardzo rozwijała :D
    Kocham i pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest Ci wybaczone Kochanie, rozumiem! :*
      Znam, znam, byłaś pierwszą którą poprosiłam o opinię! <3
      Dziękuję, dziękuję, dziękuję i też Cię kocham! :*
      Też mam taką nadzieję! :D

      Kocham mocniej i pozdrawiam cieplutko! <3

      Usuń
  6. zwijam się ze śmiechu xd. pogubiłam się troszeczkę ale i tak jest supcio(: jesteś super pisarką blogów i miniaturek.
    pozdrawiam Wera Roza twoja wierna czytelniczka.
    Ps. I Love

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejka!
    Postanowiłam zacząć nadrabiać u ciebie zaległości właśnie od miniaturki :D
    Właściwie to ten tytuł mnie zaciekawił (i chyba wszystkich zaskoczę stwierdzając, że wiem, co to Dramione, ha!)
    Szczerze mówiąc nauczyłam się przez to wiele ciekawych rzeczy... Teraz już wiem, jak je pisać! Aleluja! (oczywiście, gdyby naszła mnie na to kiedyś nagła chęć).
    I teraz tak zmieniając temat, chciałam cię bardzo przeprosić za swoją długą (naprawdę długą) nieobecność :C Jesteś kolejną osobą, którą za to przepraszam. Ale są to szczere przeprosiny prosto z mojego wilczego serducha!
    I znów zmiana tematu...
    Lubię parring Hermiony i Draco :3 No i zawsze się zastanawiałam, czemu na niego wołali "smok" choć powinno mi się to kojarzyć z jego imieniem, zawsze kojarzyłam z marihuaną. No wiesz... Draco z fajką pokoju... Wśród Indian (w tym wypadku Blaise).
    Zachowanie Hermiony jest takie... Typowe :D
    To zaskakujące na jakie cudowne pomysły wpadasz :3
    Po choćby szkoła magii w Polsce. Samo to... *kręci głową* Jestem pod ogromnym wrażeniem i chybię głowę w uznaniu twej chwały.
    Hmm... Również (po przeczytaniu wszystkich rozdziałów) mam zamiar pomęczyć Twoich bohaterów masą pytań a'la Mika :D Szykuj się... No i nie tylko ich chcę pomęczyć *złowieszczy śmiech*
    Muszę sobie nagrać taki śmiech i będę puszczać... Podoba mi się mój pomysł.
    Ciekawe, czy jest coś takiego w Internecie?
    Śmiech Megamocnego był fajny...
    Albo Voldemorta... Byłby fajny...
    Ginie wymiata w tej miniaturce. Bo przecież ona cały czas siedzi w pokoju... Z całą pewnością coś ćpa *dyskretnie chowa swoja cole w pokoju* Bo ja tego nie robię!
    *Zerka przez okno na las* Nope. Nadal żadnego wilkołaka *wzdycha*
    Wracając do sprawy z miniaturką...
    Pisz takich cudownych dzieł więcej :D
    Mam nadzieje, że na nie przybędę na czas!
    Jeszcze raz gorąco przepraszam za spóźnienie, mam nadzieje, że jeszcze o mnie pamiętasz. Właściwie to Gabs mnie wybudziła (i pomogło to, że moja piętnastoletnia kuzynka zmusiła mnie na wejście na fb), bo po przeczytaniu jej uroczej wiadomości wzięłam się w garść.
    Ty też myślisz, że cię opuściłam?
    Czuje się jak ta zła macocha kopciuszka...
    Wszystkim szklane buciki tłucze i zamykam na strychu z myszami... Lubię myszki :3
    Ta miniaturka jest genialnie napisana. Zdecydowanie należy ci się tytuł zbawcy w tym temacie! Po prostu... To niesamowite. A końcówka totalnie mnie powaliła.
    Miniaturka była kongenialna, niesamowicie pomysłowa, wspaniale przecudowna, kosmicznie odjechana, fantastyczna, fenomenalna i apollińska się rozumie!
    Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
    Bussis!
    PS. Jutro zacznę czytać rozdziały... Jeszcze muszę przeczytać ostatni rozdział u Gabs, ale się boje... Tego co tam jest O.O
    PS2. Jeszcze raz gorąco przepraszam za moje paskudne zachowanie i porzucenie was na tak długo! Wręcz błagam o wybaczenie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mika, wróciłaś! <33333
      Nie masz mnie za co przepraszać kochana, tak się cieszę, że wróciłaś! :*
      Moi bohaterowie będą zaszczyceni *odwraca wzrok od zirytowanych spojrzeń Kamila, Szymona, Skowronka i innych ludzi, oczywiście zupełnie nieznanych autorce*, jeśli zechcesz pomęczyć ich troszkę pytaniami! :D
      Ejj to jest świetny pomysł! Koniecznie nagraj taki śmiech! :D
      Na pewno jeszcze kiedyś napiszę coś podobnego, parodie paringów to coś co baardzo lubię! ;3
      W takim razie muszę podziękować Gabi, że dzięki niej wróciłaś do... żywych? Czy może wręcz przeciwnie, skoro rzecz dzieje się w internetach... No, nie ważne, wiadomo o co chodzi! xD
      Nie jesteś jak zła macocha, bo wróciłaś! Oddałaś nam nasze szklane buciki z nawiązką! :D
      Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję! <3

      Pozdrawiam ciepluutko :*
      PS. Ojj dużo się tam dzieje...
      PS2. Nie ma tu co wybaczać, dziękuję że wróciłaś!

      Usuń